Odżywianie

Jak i po co liczyć kalorie?


Gdy chcemy stracić na wadze mamy do wyboru wiele diet. Jedne mówią nam o wyeliminowaniu pewnych produktów, inne o ograniczeniu danego makroskładnika – np. węglowodanów. Ich efektywność jednak, w większości przypadków sprowadza się do jednej, ale za to najważniejszej kwestii: pozostania w deficycie kalorycznym.

Najprościej rzecz ujmując, oznacza to zwyczajnie, że gdy chcemy schudnąć, należy dostarczać nieco mniej kalorii, niż potrzebuje nasz organizm. Gdy chcemy przybrać na wadze, powinniśmy przyjmować ich więcej.

 

Jem zdrowo i nie chudnę!?

Częstym zjawiskiem jest to, że zaczynamy się zdrowo odżywiać, jednak nasza waga stoi w miejscu. Wprowadziliśmy do diety wszystkie zdrowe składniki, testujemy przepisy na dietetyczne obiady i fit desery, sięgamy tylko po tzw. super foods, a efektów brak.

Dzieje się tak dlatego, że zapominamy, że mimo tego, że jedzenie, które jemy jest zdrowe, to potrafi być bardzo kaloryczne.
Weźmy za przykład orzechy.
To, czy weźmiemy małą garść czy dużą potrafi zrobić sporą różnicę. Różnica potrafi być ogromna, weźmy za przykład nas: Patryka garść to 40 gramów, moja 25 🙂

 

Różnice w kaloryczności posiłków

By lepiej Wam to uzmysłowić przedstawiamy szybkie drugie śniadanie: 2 łyżki jogurtu, jeden banan, garść orzechów włoskich oraz miód. Cała porcja powinna mieć ok. 300 kcal. Jak się okazuje, można ją zrobić też w wersji ok. 450 kcal i wierzcie nam… niewiele wizualnie będzie się różnić. 🙂 Nieco większy banan, trochę większa garść orzechów czy pełniejsza łyżeczka miodu… wszystko to sprawi, że kalorii będzie znacznie więcej.

Zobaczcie sami 🙂

– – – – – – –

Banan

140 gramów – 125 kcal | 170 gramów – 151 kcal

Miód wielokwiatowy:

8 gramów – 25 kcal | 16 gramów – 51 kcal

Orzechy włoskie:

20 gramów – 129 kcal | 30 gramów – 193 kcal

Jogurt naturalny:

50 gramów – 34 kcal | 80 gramów – 54 kcal

Tym samym tworzą nam się dwie wersje deseru: ta o wartości 313 kcal oraz 449 kcal!

 

No dobrze, skąd jednak mamy wiedzieć, ile w rzeczywistości kalorii przyjmujemy?

 

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Musimy to zmierzyć! Nic tak nie powie nam, ile właśnie zjadamy, jak zważenie składników potrawy, którą przyrządzamy. J Nie będziemy ukrywać:

tak… jest to uciążliwe,

tak… wydłuża to czas przygotowania obiadu,

tak… bywają rzeczy, których policzenie to całkiem sporo obliczeń :D,

ale zapewniamy, że warto!

 

Po co nauczyć się liczyć kalorie?

Jeśli macie mało czasu, a wyciąganie wagi kuchennej przed każdym posiłkiem i szereg obliczeń z tym związanych nie ma szansy zagościć w Waszych stałych żywieniowych rytuałach, to zachęcamy, by chociaż spróbować „pobawić się” tą metodą przynajmniej tydzień czy dwa. W tej chwili wielu z nas, spędza więcej czasu w domu, więc to dobry czas by przetestować liczenie na sobie. 🙂 Spytacie „po co”? Spieszymy z odpowiedzią!

 

Nauczysz się tego, co jesz.

Już nawet tydzień liczenia kalorii może zmienić nasze postrzeganie względem całego jedzenia. Nic tak nie uzmysławia ilości zjadanych kalorii, jak ich liczenie. Może się okazać, że „myśleliście” że zjadacie dużo mniej (lub dużo więcej) niż w rzeczywistości. Po takim doświadczeniu człowiek inaczej spojrzy, na wszystkie łyżki „tylko próbowanego” sosu, czy dwa „chapnięcia” ciasta w kawiarni. Okaże się, że te dwa zdrowe ciasteczka zjedzone podczas pracy przy komputerze przeważą nam akurat cały dzień kalorycznie lub że bardziej opłaca się popijać cappucino niż latte, bo w smaku nie ma to dla nas dużej różnicy, a kalorycznie wyjdziemy na tym korzystniej. 🙂

Jeśli nigdy tego nie robiliście, gwarantujemy ogrom zaskoczeń.

 

Białko nie jest białkiem?

Nie wiedzieć czemu, okazuje się, że wielu ludzi, z którymi rozmawiamy, uważa cały nabiał za źródło białka. Gdy zalecamy zwracać uwagę na większe spożycie tego makroskładnika większość wydaje się mocno zaskoczona, że np. mleko nie będzie najlepszym uzupełnieniem białka w diecie. 🙂 Dlaczego? Sprawdźcie, ile białka, a ile węglowodanów i tłuszczy zawiera szklanka mleka:

Szklanka mleka (250 ml) zawiera: 10g węglowodanów, 7,5g białka, 5g tłuszczy.
Oznacza to, że szklanka mleka przyniesie w całodziennym rozrachunku więcej węglowodanów niż białka. 🙂

W takich testach dowiecie się również, że ciecierzyca nie ma go aż tak dużo., że zalewając obiad mleczkiem kokosowym trzeba uważać już tego dnia ze spożyciem tłuszczu, albo że zwykła bułka pszenna potrafi mieć mniej kalorii, niż ta żytnia z ziarnami (co nie oznacza, że nie warto wybierać wersji z ziarnami, trzeba zwyczajnie mieć tego świadomość i dobierać odpowiednie proporcje naszych posiłków).

 

Jak najwygodniej liczyć kalorie?

Najprościej jest używać do tego celu aplikacji. 🙂 Na rynku dostępnych jest kilka opcji, jednak te najbardziej rozbudowane i znane to: myfitnesspal oraz fitatu.
My korzystamy od lat z myfitnesspal. Dodawanie produktów jest łatwe i szybkie. Można wprowadzać swoje produkty oraz niezwykle przydatna okazuje się opcja skanowania kodów kreskowych (bierzemy produkt, skanujemy jego kod kreskowy, a aplikacja od razu nam wyświetla go na liście).

Częstym pytaniem w związku ze zliczaniem kaloryczności potraw jest: „Czy produkty ważymy przed obróbką termiczną, czy po?”. Otóż ważymy wszystko przed przygotowaniem. Tak również, w większości przypadków, wartości produktów są zapisane w aplikacji.

Każdy składnik potrawy ważymy na wadze kuchennej i dodajemy do aplikacji. Jeśli robimy wspólny obiad np. z mężem kwestia obliczenia jest troszkę bardziej czasochłonna, jednak nie niemożliwa. Wystarczy obliczyć ile kcal/makroskładników jest w całości naszej potrawy, a następnie przeliczyć proporcjonalnie ile z tej całości znajduje się na naszym talerzu. 🙂

W tej sposób przygotowujemy od dawna obiady, posiłki czy nawet ciasta. 🙂

DODAWANIE PRODUKTU:

 

SZUKANIE PRODUKTU:

 

DODAWANIE ILOŚCI:

Jak liczyć kalorie jedząc na mieście?

Niestety, nie wszystko uda nam się policzyć będąc na mieście. Jednak atutem większych i popularnych aplikacjach jest fakt, że można w nich znaleźć wiele produktów „w całości”. Nie zachęcamy do korzystania, jednak gdy ktoś zmusi nas kiedyś do zjedzenia McFlurry w McDonald’s 😀 lub gdy spotkamy się z przyjaciółką w Costa Caffe na kawę – bez problemu możemy znaleźć ją później w aplikacji i mieć kontrolę nad tym, ile tego dnia zjemy i czy uda nam się pozostać np. na deficycie. 🙂

Z własnego doświadczenia polecamy również wpisywać tego typu produkty do aplikacji zanim je zjemy/zamówimy 🙂 Często może się okazać, że PRAWDA o tym, jak dużo one ważą, może nas skutecznie zniechęcić przed sięgnięciem po niezdrową nadprogramową przekąskę.

 

 

Macie jakieś pytania?
Piszcie!

Nie? W takim razie powodzenia! 🙂 <3

 

 


Masz pytania?

Napisz do nas

wyślij wiadomość